piątek, 27 grudnia 2013

Ballada gasnącej świecy i zawarte w niej marzenia
Opowieść przemijania
Kalambury życia chaotycznie splątane
Ballada przemijania w wygasłym ogniu marzeń
świetliste powietrze oparte o skraj grudnia
wielebna cisza dnia
spojrzenia wytarte do sucha o kocie futro
ciche mruczanki za dnia
pojedyncze przebłyski radości
pokazują swoje oblicza na przełomie roku

czwartek, 26 grudnia 2013

klejnoty myśli poukładane w stosy
odkurzane marzenia i nadzieje
wydobyty skarb zamierzchłej niepamięci
ukazuje zbutwiałe szaty przeszłości

niedziela, 15 grudnia 2013

powbijam w siebie życie gwoździami symboli
pozalepiam rany łzami słońca
odwieszę na kołek płaszcz rozpaczy
pozostanie nicość bezimienna i strach
podszyte wzajemnością złudzenia, kwilące w bólu teraźniejszości
piękno zabite życiem, wezwano mnie na stracenie
wstałem i wyszedłem na drogę, sam na sam z horyzontem
powstałem jak z życia do zmartwychwstania
chwile nieobecności w katordze, chwile nieobecne w życiu
katorga powszedniej sekundy, męczarnia sekund
ból przenikający jaźń, świadomość nerwów w zatraceniu

Nieświadome przenikanie na drodze krwi
Nieświadome życie na wewnętrznej stronie samotności
Izolacja w tłumie, na krwawej ścieżce
Krew życia jest drogą przesiąkniętą samotnością

piątek, 13 grudnia 2013

Potępienie jęków pośród nocnej głuszy
Zimne echo przedświtu
Zaklęty w ustach oddech, bezwodne pragnienie
Pieszczotą potu znaczone chwile
Krwawe potępione głosy przedświtem gnębione

środa, 11 grudnia 2013

W głuchej beznadziei świtu tkwi sen
Zaparty o krawędzie zmęczenia
Kwilący żałośnie resztkami świadomości.
Złowrogie tykanie mordercy zwiastuje moment przebudzenia

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Gwiazdy bezlitośnie ukryte, za całunem wiatru
Rozchełstane na drzewach chmury
Zawieje oparte o ziemię śnieżnym całunem
Rozpalone gorączką oblicze przedzimia
Wałęsa się po zakamarkach miasta
Wyśpiewując modlitwy na dziurawych parkanach

sobota, 7 grudnia 2013

Kasjopejo moich bezsennych nocy
Afrodyto zamieci śnieżnej
Kalliope unurzana w doznaniach autyzmu
Złóżcie hołd mych myśli Kassandrze
suche widmowe dni grudniowe
sucho w oczach 
sucho w gardle
mokro w butach
zielono-różowe wspomnienia
sny lepią się do oczu 
z zanadrza czaszki wyłażą demony niepokoju

piątek, 6 grudnia 2013

codzienne małe złudzenia
dzień powszedni w alienacji
najwyższa z form samotności
krew i dusza mego życia
spojrzałem dziś w oczy szaleństwu lustra
wejrzałem w źrenice indywidualizmu
samotność rysów twarzy objęła moje małe obłędy
rozpacz wynikła z błyszczącego odbicia przenika ściany jaźni
zwykły dzień podszyty poranną kawą zabija
prowadzi w kierunku jedynym prawdziwym
mroczna pani zbyt wolno piłuje łańcuchy w kajdanach życia
gdy wyzwolenie jest na wyciągnięcie brzytwy
chwytam się jej biorąc kolejny haust życia

wtorek, 3 grudnia 2013

Samotnie tańczę na wietrze. Muzyka płonie we mnie.
Wychodząc na przeciw wspomnieniom, wsparty na złudzeniach
leniwie przeciągam lubieżnie językiem po marzeniach.
Ogień muzyki ogarnął moje złudzenia o nocy bez świtu
Zagarniam popioły przeszłości na ołtarz niepamięci
Wezwałem ogień muzyki  na pohybel przeciwnościom losu

niedziela, 1 grudnia 2013

Wzniosła cisza oczekuje snu. Minuty zamieniają się w godziny, wysłuchuję kroków zimy.
Pojedyncze pocałunki wiatru okładają mnie deszczem.
Znieważone uśmiechem piętno nocy.
Życie skończone przekleństwem w samotności