czwartek, 31 października 2013

Okrwawiły się moje myśli w chmurze dymu.
Chłodną czerń uśmiechniętego piękna
Ubrałem w leniwe słowa
Zaśpiew wzajemnej serdeczności 
Lekko wsparty dialogami 
Sine krople nocy zwisały podniebnie
Łagodnie sączyłem uśmiechy czerni

piątek, 25 października 2013

Łagodny uśmiechu Samotności. Podałem Ci kwiat mojego życia.
Łagodny uśmiech w samotności ze zwiędłą frezją.
Pamiętam ten dzień, gdy ostatnie objęcie było jeszcze żywe.
Śmierć nadeszła gdy spałem, a przez sen podałem Ci kwiat
moja jedyna Samotności
Codzienność we mgle. Lekki przesyt snu,
Otworzyłem swoje płuca na mgłę.
Lekki niedosyt lęku.
Chwile zagubione w pieszczotach kociego futra.
Szczęście zagubione w czasie, czas odnaleziony w domu.
Wymruczane pieszczoty kociego futra

poniedziałek, 21 października 2013

Na płaskowyżu bólu codzienność czeka na moją śmierć. Każda chwila oczekiwania pieści mnie zwykłym lękiem. Ciemność pochłania mnie, oddech smutku. Codzienny spleen omotał moje lęki . Utul moje rozczochrane spojrzenia. Zatańcz na moich skroniach. Płynie obok mnie nurt szacunku. Mój płacz klęczy w ciszy nieprzystosowania. Każdy mój krok jest Zamarzniętym obłokiem wiatru, wędrowcem beznamiętnego BYĆ.
Lekko wsparłem swe czoło o korale świtu i zapłakałem

piątek, 18 października 2013

Zatopiłem się we łzach Nocy. Łagodne krople mroku oczyszczały moje złe imię. Lekko wsparty na ramionach mgły wszedłem w noc. Stąpałem po wilgotnych liściach, kontemplując ich prostotę w śmierci. Wszedłem w mrok świata.
Zakochałem się w bezsensie powrotów. Łatwo zagubiłem drogę pośród linii własnych brwi.
Jestem jak jedyne drzewo na polanie, oczernione od burz, pogięte wichrami, lecz ciągle wierne swojej niepowtarzalności

środa, 16 października 2013

Zaplatam warkocze z ciszy. Smutny lepki wiatr tańczy ze mną.
Kradnę usmiechy jesiennych gwiazd
Zamroczone chwile zwątpienia wspierają skrzydła na mych skroniach.
Nieobecność Mamy wypaliła mi w oczach piętno szaleństwa.
Zatańczę więc po raz pierwszy w obecności wiatru, opleciony cichymi warkoczami pośród gwiazd

poniedziałek, 14 października 2013

Weź mnie za rękę. Poczuj rytm moich myśli, Weź mnie za rękę a pokażę Ci jak wygląda żal.
Zwykłe niecodzienności z łatwością biorą odwet za lata lekceważenia i biczują mnie  radością życia.
Weź mnie za ręce i całuj nadgarstki do krwi ostatniej, a błękit twojego uśmiechu zerwie mi twarz.
Wezmę wtedy maskę posmiertną żalu, postawię jej styropianowy katafalk na równinie ognia.
Całuj moje codzienności w niewiadomym celu, po prostu całuj je pieszcząc wiatrem płaczu.
Wezmę cię na ręce i przeniosę przez próg świata, a potem zanurzymy sie w zapomnieniu, bezpamięci zwykłego dnia

niedziela, 13 października 2013

Zostawiłem w Twych dłoniach moje losy.
Naokoło mnie pustka tłumu.
Niech mi się stanie według Woli.
Siedzę z głową w chmurze a milczenie jest samotnością.
Samotnym spotkaniem w tłumie

piątek, 11 października 2013

Zabłądziłem wczoraj za zasłonkę, uciekając przed fałszowaną gitarzystką i zapadłem się w niezwykłe trójgłosowe wokale.
Zasłona ta była moją drogą przez Morze Czerwone.
Czysta radość śpiewu zatarła ślady przejścia

czwartek, 10 października 2013

Rozpustne łyki herbaty wypijanej nocą, ukojenie w ogniu suchych spazmów. Dłonie zwarte w modlitwie wokół kubka, dłonie będące modlitwą w goryczy mroku.
Lekki zapach rozpusty z okiem cytryny jak słońcem, choć noc syczy za oknami.
Łaskawe porcje miodowo-kwaśnej goryczy, rozparcelowane na poszczególne małe ceremonie.
Herbata powoli dnieje, przyplątał się więc czas, na czujny sen bez ukojenia

środa, 9 października 2013

Pierwsze przebłyski zorzy wysłały moje nienasycone słowami usta  w monotonie snu.
Każdy rytm gestu, każde zdanie repliki, proste zwykłe uśmiechy, zawiązały wokół mnie bezpieczny kaftan rozmowy. A bezlitosny poranek wyrył mi pod powiekami nakaz powrotu.
Piękna jak zraniona łania, proste piękno w pytaniach. Zachłanne słowa, plączące myśli.
Piękna jak noc jesienna, rozmowa w powtórnym pożegnaniu zamknięta

sobota, 5 października 2013

Zaśnieżone polany snu, które mi się objawiły, wraz z całym natręctwem myśli
Muzyka tętniąca niepokojem, lekkim uniesieniem duszy ponad rzeczywistość
Cała awangarda moich zmysłów naprężyła strunę pragnień i rozsypały się wokoło jagody doznań
Zakończyłem w ciszy przedsennej cichym szeptem modlitwy

wtorek, 1 października 2013

Zapachniał jesienią dzisiejszy wieczór
Niecierpliwe oczekiwanie Zmierzchu
Płomienny nieuchronny mrok obejmował horyzont
Na to zajasniały suche krople strachu pod powiekami