poniedziałek, 29 lipca 2013

Stanąłem na skraju życia i odetchnąłem pełną nadzieją, codzienną Wiecznością.
Łzy wzruszenia, które same otworzyły mi powieki, nie zwracały uwagi, że oczy mam na suchym miejscu.
Samotnia moja, szałas bólu, na tej pustyni rozkwita oazą Chwały i Piękna.
Uwolniono mnie przez zwykły Ojcowski dotyk, czułe położenie reki na ramieniu.
Niezwykły dar Rodzicielskiej troski duchowy i fizyczny łaskawie uśmiechnął się do marnotrawnego

piątek, 26 lipca 2013

Melancholią podszyty weekend  zastukał do drzwi.
Ignorując jego kołatanie kule się w sobie i nie wiem co czynić.
Nie odbieram telefonu.
Nikogo nie ma w domu!!!

środa, 24 lipca 2013

Żałosne podrygi słońca niszczą odwieczny mrok.W zapomnianym zakątku czaję się w codziennym bezistnieniu.
Ból, towarzysz mej wędrówki uczestniczy w każdej próbie myślenia. Pozostaje nadzieja w słowach wypowiedzianych i łaska opromieniona Wiecznością.
Pieśń mocy przybywającej burzy otarła się o mnie deszczem. Gromy trwały, zbite w łagodne tabuny
ciszy, roznosząc zarazę gniewu.
Czy krople łaski zabrzęczą nadzieją w mej niespokojnej duszy?

czwartek, 11 lipca 2013

Codzienne małe bóle chodzą za mną. Gdy przystanę liżą moje stopy do krwi.
Zwykłe szlaki cienia prowadzą mnie do krainy leżącej na skraju szaleństwa.
Codzienne lekceważenia obcierają się o mnie domagając się pieszczoty osamotnienia.
Każdy mały  oddech jest wielkim mym krokiem w przepaść