piątek, 4 sierpnia 2017

spotkałem brzęczące łańcuchy ciszy, spotkałem je samotnie na ścieżce
krawędzie dnia zakląłem w pośpiechu, a kajdany  suną za mną 
niemocne moje myśli urosły balonami pewności , a te bezgłośne okowy.... kradną spokój
zmąciłem się bezkresem nocy, zakuty w ciemność księżyca
wyszedłem na ścieżkę spotkania, nie wiem kogo
obłapiłem mimochodem szosę życia, bezdomnym szlakiem podążę  w dyby nocy

środa, 1 czerwca 2016

Wielki i niezgłębiony jest spacer w deszczu.
Zachłanne krople burzy okrywają całunem wszelki byt
Wygasłe pioruny grzmią złowrogim echem
Świetliste letnie potoki kradną brud codzienności.
Oceany pomniejszych kałuż ogarniają nam stopy
Więżą nasze głowy powiewy strug
Ociężałe gniewem grzmoty miażdżą nam oczy
Kwitną zimnem dłonie nasze spragnione
Gniewne potoki błyskawic rozjaśniają
Nam myśli błogosławioną niewiedzą
krucho błysnęło złoto, radosna nadzieja i przyszłość
raźno się śmieje dzień, rozjaśniony białym złotem
błyskają strumienie planów
płyną radości codzienne
ufnością i pokorą wybrukowana przyszłość

piątek, 29 stycznia 2016

Dzisiejsze słońce zapachniało łzawo przez chmury. Kwieciste karawany śniegowych niedobitków zanikają w ponurych strugach. Przenikające do szpiku ciepło zabiera im ostatnie czapy życia.
Dzisiejsze słońce łuną zza chmur kradnie im istnienie.
Ogólna wesołość, na pozornej stypie zimy.
Roztańczona w  radosnych błyskach woda, nie spodziewa się rychłego skucia, przez powracający mróz

wtorek, 12 stycznia 2016

Puszyste są sny o poranku. Puszyste i jasne, epatujące zielenią nocy
Mary przerywane strugami dźwięków niechcianej pobudki.
Klawisze żeber po kolei śpiewają jękiem westchnienia
Lepkie sny siłą usuwane z powiek gromadzą się tłumnie w zapomnieniu
Wypychane zapachem błogosławionej kawy dnia codziennego

piątek, 18 września 2015

Małe kwieciste złośliwości zostały ubrane w pozór fatum.
Małe wonne uśmiechy fałszem zaprawione
Umiłowana swoboda ducha w okowach wymuszeń
Wewnętrzne poczucie słuszności gwałtem zamknięte
Sztaby krat zamurowane milczeniem
Piękne słówka szyderczych korposzczurów
Końcem języka szukam napisu EXIT
błogosławione nieszczęścia codzienności
radosne trudy pokuty
piękno wynikłe ze skrwawionych zmęczeniem stóp
łzy szczęścia w podziękowaniu 
ciężar próśb na plecach
nieoczekiwane łaski szczęścia w bólu

wtorek, 21 lipca 2015

Kwitną suche trzaski kłótni
Lekka zawierucha zdań
Spersonalizowany milczeniem foch
Samotność oczekująca zgody

piątek, 13 lutego 2015

Kapię kroplami słów
Na ból pustej kartki.
Przenikające spazmy słów
Puste krople bólu.
Krzyk mój bezgłośny
Przenikliwy jak całun
Szept mój echem niosący
I niepotrzebny Gniew dnia codziennego