krawędzie dnia zakląłem w pośpiechu, a kajdany suną za mną
niemocne moje myśli urosły balonami pewności , a te bezgłośne okowy.... kradną spokój
zmąciłem się bezkresem nocy, zakuty w ciemność księżyca
wyszedłem na ścieżkę spotkania, nie wiem kogo
obłapiłem mimochodem szosę życia, bezdomnym szlakiem podążę w dyby nocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz